Wakacje upływają pod znakiem ciężkiej pracy nad swoim warsztatem rysunkowym i malarskim, ale myślę, że efekty stają się powoli zauważalne (cóż za radość!).
Nigdy wcześniej nie zdawałam sobie sprawy z tego, że zmarszczki są aż tak upierdliwe.
Moja duma i chluba, tylko Giewontu prawie nie widać. Śmierć wszystkim paskudnym lampom błyskowym odbijającym się na obrazach =_=
Obraz niedokończony, ale z racji tego, że go już nigdy nie dokończę, to wrzucam.
I na koniec seria szkiców piórkiem i tuszem w smutnej jakości. Technika przyjemna i lekka acz kłopotliwa, tusz wylany na cokolwiek ciężki jest do zmycia.
Koniec na dziś, czas wracać do pracy
.